Vito z Koszalina

Czego możecie oczekiwać po po tym nikomu nieznanym komiku?

Vito z Koszalina jest komikiem po przejściach. Za każdym razem, kiedy chciał gdzieś przejść - po prostu przechodził. Podobnie jest z jego programem Stand-upowym "Totalna Bzdura". Słuchasz, patrzysz i od razu wiesz, że gościowi dzwoni coś we łbie. Przygotujcie się raczej na opinię sympozjum psychiatrycznego, nadzorowaną przez samego pacjenta, niż klasyczną komedię. Ale takie jest życie. Bo czasem i szaleniec zasługuje na to, by go wysłuchać. Zawsze można przecież po występie zadzwonić po karetkę. I wybaczcie temu notorycznemu pijakowi, że tyle chleje. Najgorsze, że głównie na scenie.

WYSTĄPI:
Vito z Koszalina... Człowiek bez rozumu, bo gada wyłącznie głupoty i bez honoru, bo łże ludziom w żywe oczy. Gdyby nie to, że jest starym durniem, już dawno powiesiliby go na scenie (albo chociaż ktoś pchnął nożem w kiblu). Sam fakt, że Vito tuła się po świecie, a nawet pojawia się publicznie, jest grzechem pierworodnym jego puszczalskiego ojca i nieznanej matki. Jeśli nie chcecie mieć do końca życia traumy, omijajcie szerokim łukiem świątynie, w których zamiast głosić Słowo Boże... kosi sowom zboże. Jeśli jednak chcecie ponabijać się z jego umysłowej choroby - to tylko na własną odpowiedzialność!