Jarvisa Cockera znamy i kochamy jako lidera Pulp, jednego z tych zespołów, które zdefiniowały brzmienie muzyki gitarowej lat 90. Zasłuchiwaliśmy się w jego albumach solowych (i tym z Chilly Gonzalesem), podziwiając muzyczną wszechstronność i błyskotliwość tekstów. Byliśmy w kontakcie – co z tego, że jednostronnym – dzięki jego audycjom w BBC 6. Z nadzieją i niecierpliwością wypatrujemy więc spotkania z nowym wcieleniem artysty, czyli projektem JARV IS, którego pierwsze koncerty na Wyspach spotkały się z entuzjastycznym przyjęciem.
Pablopavo ostatnio spotkać można często na festiwalach literackich – gratulujemy sukcesu "Mikrotyków". Trudno jednak zarzucić Pablopavo zaniedbywanie muzyki, bo ciągle coś nagrywa i wydaje, w różnych składach, konfiguracjach i gatunkach, nie mówiąc już o gościnnych występach (ponoć zebrało się tego już z pół setki płyt). W ubiegłym roku wydał swój piąty album z Ludzikami i pierwszy w estetyce disco. Oczywiście, "Marginal” to nie "Gorączka sobotniej nocy”, ale taniec ze spuszczoną głową. Trochę euforyczny, bo jutra nie ma, trochę smutny, bo dziś też życie nie jest wesołe. Na koncercie pewnie usłyszymy i starsze piosenki, o tych wszystkich wspaniałych bohaterach, z którymi za sprawą Pabla mogliśmy się zaprzyjaźnić. Może nawet tę o Krzyśku.
Do Electro Acoustic Beat Sessions przyznają się zarówno jazzmani, jak i raperzy – nic dziwnego, każdy chciałby mieć tyle dobra po swojej stronie. Dowodzona przez Marka Pędziwiatra wrocławska ekipa lawiruje pomiędzy gatunkami, najwyższej jakości kulturę muzyczną łącząc ze skłonnością do szukania artystycznego guza. Ich wydany w 2017 album "Repetitions (Letters To Krzysztof Komeda)” to jedna z najlepszych prób zmierzenia się z dziedzictwem wybitnego polskiego jazzmana (wyróżniona m.in. pierwszą Nagrodą GaMa i nominacją do Fryderyka). Ich nowy materiał – "Slavic Spirits” – to sięganie znacznie głębiej do naszego wspólnego dziedzictwa, próba uchwycenia ducha Słowian w niesłowiańskiej przecież muzyce. Pomoże im w tym znakomity londyński multiinstrumentalista Tenderlonious, który pojawi się na scenie uzbrojony we flet i saksofon sopranowy.
Pianistka, kompozytorka, aranżerka i wokalistka Hanna Raniszewska nie czekała aż ślepy los da jej szansę, ale ciężko na nią pracowała. Niestraszne jej żadne wyzwanie, nieobca żadna muzyczna estetyka. Opracowywała na nowo dawne pieśni Henry’ego Purcella i Johna Dowlanda, grała utwory Grzegorza Ciechowskiego (w duecie z Dobrawą Chocher), komponuje dla teatru, współpracuje z Misią Furtak, współtworzy duet Tęskno (z Joanną Longić), którego album "Mi” zachwycił nas w ubiegłym roku. Tym razem jednak przyszedł czas na Hani projekt solowy, udokumentowany znakomitym albumem "Esja”, który powstał trochę w Warszawie, trochę w Reykjaviku (w studiu Bergura Þórissona, współpracownika Björk i Ólafura Arnaldsa) i tak pięknie brzmi – jak Islandia i jak Polska zarazem.
Honey Dijon to urodzona w Chicago, działająca w Nowym Jorku i Berlinie producentka, DJ-ka, aktywistka na rzecz osób transpłciowych i ikona mody. W jej muzyce słychać zarówno to, co wyniosła z domu (a rodzice mieli ponoć niezłą kolekcję płyt z soulem i R&B), jak i to, czym nasiąkała za młodu w klubach Chicago. Eklektyzm i odwaga to fundamenty jej oryginalnego stylu.
Sophie Allison pochodzi z Nashville i twierdzi, że jej idolkami są Taylor Swift i Avril Lavigne. Nie spodziewajcie się jednak wybuchowej mieszanki country z radiowym popem. Pieśni, które Soccer Mommy samodzielnie tworzy, ujmują wrażliwością, kruchym pięknem i niemal zawstydzającą szczerością. Warto przesłuchać jej płyty domowej roboty – czyli "For Young Hearts” i "Collection” – ale wydany w 2018 roku "Clean” to już lektura obowiązkowa. "I wanna be that cool” – śpiewa Sophie w jednym z utworów. To trochę dziwne, bo już jest.
P.Unity do Fryderyków nominowani byli w kategorii blues, pewnie dlatego, że trudno powiedzieć, co właściwie gra ten warszawski zespół. Na pewno jest to funk, ale też soul, jazz i rap, a wszystko unurzane w kwaśnym, psychodelicznym sosie. Słychać w tym ducha i Parliament/Funkadelic, i tych poszukiwań Prince’a, które rzadko gościły na listach przebojów. Jeśli podoba wam się debiutancki album P.Unity, czyli "Pulp”, albo ich współpraca z Michałem Urbaniakiem, to wiedzcie, że to tylko uwertura do tego, co będzie się działo na koncercie.
Podczas tegorocznej edycji OFF Festivalu wystąpią również wcześniej ogłoszeni: Foals, Suede, Stereolab, Neneh Cherry, Aldous Harding, Superorganism, Perfect Son, Electric Wizard, The Gaslamp Killer, The Comet is Coming, IC3PEAK, Daughters, Lotic: Endless Power, The Body, Dezerter gra "Underground Out of Poland", slowthai, Black Midi, Trio Jazzowe Marcina Maseckiego, OM, SAMA‘, Jakuzi, Phum Viphurit, Durand Jones & The Indications, Lebanon Hanover, Loyle Carner, Emerald, Octavian, Ammar 808, Tirzah, Wczasy, Entropia, Boogarins, Bamba Pana & Makaveli oraz Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk“.
OFF Festival Katowice 2019 odbędzie się w dniach 2-4 sierpnia, tradycyjnie w Dolinie Trzech Stawów. Trzydniowe karnety w cenie 360 zł możecie już kupić w OFF Sklepie. Cena ta obowiązuje do 9 czerwca lub do wyczerpania biletów z drugiej puli. W sprzedaży są już również bilety na pole namiotowe, w cenie 80 zł.