Poznaj baśnie "O soli cenniejszej niż złoto”, czy "Otesanek” i wiele innych
Projekt "BaśnioGranie" powstał z miłości do baśni, legend, pieśni i przyśpiewek ludowych, tego wszystkiego, co zabiera nas w podróż do przeszłości, pomaga nam cofnąć się wieki wstecz i poznać niezwykłe światy, które znamy dzięki naszym przodkom. W ramach III Dni Czeskich w Nie Teatrze poznamy czeskie baśnie, piosenki ludowe w wykonaniu Katarzyny Gruszewskiej, Doroty Jarząbek - Rogaczyk i Joanny Mazewskiej.
Baśnie, legendy… Cudowne relikty przeszłości, z którym i każdy z nas miał na pewno kontakt już od wczesnego dzieciństwa. Przekazywane z pokolenia na pokolenie, z dziadków na wnuki, niosą w sobie mądrość naszych ojców w opowieściach z morałem, ich dawne wierzenia i świat fantastyczny, pobudzający wyobraźnię ludzką już od zarania dziejów. Baśnie są nierozerwalną częścią każdej kultury na świecie. Każdy naród ma swoje opowieści, swoich bohaterów, swoje ulubione motywy. Jednakże motywy tych oryginalnych historii w niezwykły sposób wędrują między krajami, ewoluują i powtarzają się w baśniach innych narodów - zmienione nieco, a jednak z łatwością dające się rozpoznać, choć częstokroć zaskakujące.
Na baśnie nigdy nie jest się ani za młodym, ani za starym - one są dla wszystkich i nadal wiele mogą nas nauczyć: o krajach, z których pochodzą, o wartościach, które mieszkający tam ludzie wyznawali, o życiu wtedy i dziś, a także… o nas samych. Baśnie łączą nas z historią, z minionymi czasami, z ludźmi, których już nie ma, a z którymi nadal możemy czuć styczność poprzez historie, które poznajemy i opowiadamy teraz, tak jak oni opowiadali je kiedyś. Bo i samo opowiadanie oraz funkcja bajarza wracają do łask, stając w szranki z innymi formami opowiadania, jakimi są teatr czy filmy. Czyż to nie piękne, że wczasach, kiedy zamiast czytać, wszystko możemy zobaczyć, a zamiast korzystać z wyobraźni, wystarczy tylko uwierzyć w to, co ktoś wymyślił już za nas, że we współczesnym okazuje się, że nadal pięknie potrafimy słuchać i oczyma wyobraźni patrzeć na światy, które każdy z nas widzi inaczej? Potrafimy i chcemy, niezależnie od wieku.
Baśniom podczas tradycyjnego opowiadania czasem towarzyszyła również muzyka, tak jak filmom towarzyszy ścieżka dźwiękowa, a spektaklom teatralnym oprawa muzyczna. Muzyka, tak jak i same baśnie, jest wielce charakterystyczna i odmienna dla każdego zakątka ziemi, z którego pochodzi. U nas też więc nie może jej zabraknąć - poza baśniami z Czech będziemy więc prezentować Wam również instrumenty stanowiące elementy kultury ludowej naszych sąsiadów. W końcu jak BaśnioGranie, to BaśnioGranie!
Współorganizatorem jest Ambasada Republiki Czeskiej w Polsce.
Partnerem III Dni Czeskich jest Czeskie Centrum w Warszawie.
Artystki:
Kachna - Czyli Katarzyna Gruszewska (ale woli, kiedy mówić na nią Kasia). Pochodzi z Olsztyna, mieszka aktualnie w Warszawie. W naszym baśniowym zespole gra na fletach różnego rodzaju, fletni pana, gitarze, ukulele, karimbie, dzwonkach, marakasach, burzy, tamburynie, kiju deszczowym oraz bębnach. Baśnie opowiadała mi moja babcia, kiedy miałam kilka lat, jeździłam do niej na wieś. Często kładłam się pod pierzynkę i babcia mówiła wtedy wiersze, opowieści i baśnie. Teraz sama czytam sobie baśnie, a kiedy to robię, poznaję ciekawe i fascynujące historie, a także cechy i przywary ludzkie, które są aktualne także dziś. Baśnie uwielbiam opowiadać, bo dzięki temu, pomagam innym przenieść się do pięknej bajecznej krainy, ponadto baśnie mają terapeutyczną moc, są nieraz lekiem na ludzkie przygnębienie, dodają otuchy i odwagi, pokazują, że warto walczyć o marzenia, ale również pomagają odnaleźć dobre rzeczy w ludziach i działają na słuchaczy niezwykle inspirująco. Zarówno czytając, jak i opowiadając baśnie, sama przenoszę się na moment do cudownego świata wyobraźni i beztroskiego dzieciństwa, odrywając się w ten sposób od codziennych obowiązków, utożsamiam się z bohaterami przeżywając z nimi ich troski i radości. Taka chwilka zapomnienia i balsam dla duszy, który bezpiecznie uzależnia. Najbardziej lubię takie opowieści, które dobrze się kończą, nieważne z jakiego kręgu kulturowego pochodzą - z każdego można się wiele nauczyć, w baśniach każdej narodowości mam swoją perełkę. Baśnie warto jest czytać, ponieważ kształtują system wartości, wychowują, pokazują co jest w życiu ważne i jaka "broń" jest skuteczna. Z baśniowych mądrości można i trzeba czerpać garściami. Rozwijają niesamowicie wyobraźnię i inspirują do samodzielnego tworzenia legend i odnajdywania opowieści tam, gdzie jeszcze nie powstały, np. w studzience, którą się mija na spacerze. Do moich ukochanych baśni należą "Ociupinka Odrobinka" oraz "Braciszek i siostrzyczka", które mówią o potędze dobrego serduszka. Natomiast z baśni, które Wam tu przedstawiłyśmy, moja ulubiona to ta o szczurze piżmowym -pokazuje, że nawet małe stworzenie jest w stanie zdziałać wiele, jeśli tylko damy mu taką szansę.
Joaśka- Czyli Joanna Mazewska. Pochodzi z Łomży, teraz mieszka w Warszawie, ale nigdy nie wiadomo, gdzie ją poniesie w poszukiwaniu nowych baśni. W naszym baśniowym zespole gra na gitarze, dzwonkach, cymbałach, drumli, kiju deszczowym, karimbie, burzy, tamburynie, daktylach i bębnach. Baśnie, legendy i opowieści były częścią mojego życia odkąd pamiętam. Już od maleńkości zadręczałam moje babcie, dziadków i rodziców, żeby czytali lub opowiadali mi bajki - uwielbiałam to. Bardzo szybko nauczyłam się czytać i wtedy sama już mogłam spędzać w krainie baśni tyle czasu, ile tylko chciałam -choć nadal lubiłam, kiedy inni mi je opowiadali lub czytali. Zdarzało mi się też - najczęściej z moim dziadkiem - wymyślać historie. I tak mi w sumie do dziś zostało - ciągle coś czytam, wymyślam i opowiadam. Już w dzieciństwie odkryłam, ile czytanie, opowiadania, a nawet odgrywanie baśni może dać radości nie tylko mnie, ale i innym. Pamiętam dobrze, jak po przeczytaniu jakiejś baśni pędziłam na podwórko i razem z koleżankami i kolegami odgrywaliśmy to, co im opowiadałam. Z radością stwierdzam, że ludzie nadal lubią, kiedy im opowiadam. Uwielbiam obserwować jak bardzo wciągają się w historię oraz kiedy sami włączają się wraz ze mną w jej opowiadanie. Zaś sama dla siebie czytam dla relaksu, dla przygód w krainie wyobraźni oraz dla inspiracji. Moimi ulubionymi baśniami są takie o czarach, niezwykłych mocach, magicznych stworzeniach, rycerzach, tajemnicach do odkrycia i zadaniach do wykonania, w których ciągle coś się dzieje. Baśnie długie i rozbudowane, które zaskakują i nie zawsze prowadzą tam, dokąd spodziewałam się, że pójdą. Koniecznie takie, które mają ciekawe zakończenie, w których dobro zostaje nagrodzone, zło ukarane i z których wszyscy możemy się czegoś nauczyć. Bardzo lubię też rozpoznawać w baśniach znajome motywy, które jednak składają się na zupełnie nową, nieznaną mi wcześniej opowieść. Z radością poznaję coraz to nowe baśnie z różnych zakątków świata. Jedne wydają mi się bardziej zrozumiałe czy ciekawe, inne mniej, ale zawsze z radością odkrywam przez nie nowe kultury i tradycje. Dlatego właśnie warto je czytać - bo dzięki baśniom w piękny i ciekawy sposób można poznać świat, oswoić i zrozumieć inność oraz bardzo wiele się nauczyć - o świecie, o innych ludziach i o sobie samym. Że nie wspomnę o tych wszystkich fantastycznych przygodach, które przy okazji możemy przeżyć Moje ukochane baśnie, do których zawsze z sentymentem wracam, to francuska baśń "Yv i Finetta" (albo "o wielkoludzie", jak ją nazywałam, kiedy opowiadała mi ją moja Babcia), "Baśń o zaklętym kaczorze" oraz "Konik Garbusek".
Dosia - Czyli Dorota Jarząbek - Rogaczyk z Ostrowii Mazowieckiej, ale na stałe mieszka w Warszawie. W naszym baśniowym zespole grana ukulele, gitarze, dzwonkach, grzechotkach, marakasach, janczarach, kiju deszczowym, karimbie, burzy, tamburynie, daktylach i bębnach. Wydaje mi się, że baśnie znam od zawsze. Nie pamiętam tego pierwszego momentu…tej pierwszej historii… Pamiętam za to, jak mama czytała mi baśnie braci Grimm przed pójściem spać i nigdy nie patrzyłam na kartki, bo bałam się trafić na ilustracje, które mnie przerażały. Jak przeglądam teraz tę książkę to dalej czuje dreszczyk emocji z przed lat. Uwielbiam czytać baśnie, bo czuje, że cofam się w czasie, podróżuje po różnych zakątkach świata. Moja wyobraźnia jest tak pobudzona, jakbym znów była dzieckiem…A może wciąż trochę jestem dzieckiem właśnie dzięki nim? Często gdy kończę czytać jakąś ciekawą historię od razu muszę ją komuś opowiedzieć! A jak nie ma nikogo w pobliżu? Zaznaczam wykrzyknikami i podkreślam… Baśnie dalej chcą żyć! Jestem przeszczęśliwa, że są dorośli, którzy chcą słuchać niebanalnych historii, że przyprowadzają swoje dzieci, aby kontynuować to co robiły nasze babcie. Mnie babcia śpiewała i opowiadała bajki przed snem, kiedy spod grubej pierzyny wystawały mi tylko oczy. A Wam ktoś opowiadał piękne i straszne historie? Jeżeli nie, to nic straconego - ja Wam je chętnie opowiem! Lubię baśnie, w których zwierzęta pomagają ludziom. Znają nasz język i mają jakiś magiczny dar. Fascynują mnie również symbole, które często się powtarzają w różnych baśniach np. często najmłodszy z braci jest najgłupszy, magiczne sytuacje dzieją się o północy, a młodzieniec aby zdobyć ukochaną musi odbyć podróż i wykonać po drodze wiele zadań. Lubię też poznawać tę samą baśń, w troszkę innej wersji np. historia "O sierotce, która stała się panią" zapisana przez O. Kolberga bardzo przypomina Kopciuszka. Sprawdźcie sami! Najbliższe są mi baśnie Polskie. Gdy je czytam, często okazuje się, że już gdzieś je słyszałam… skądś je znam… Widocznie były ze mną przez całe życie, nawet nie zwracałam na nie uwagi, bo to było coś normalnego, codziennego… Z baśniami innych narodów nigdy mnie to nie spotkało. Zapoznając się z baśniami różnych narodów poznaję kulturę oraz tradycję danego państwa. W niektórych miejscach na świecie baśnie nie były wyłącznie rozrywką dla dzieci. Często miały za zadanie straszyć, posiadały wątek historyczny albo sprawić aby ludzie zaczęli ze sobą rozmawiać. Fascynuje mnie to, że dzięki tym opowiadaniom wchodzę do czyjejś rodziny, czy wsi, która niekoniecznie leży w Polsce. Pierwsza moja ukochana baśń, którą sama przeczytałam. to była "Jarzębinka". Wypożyczałam ją raz w miesiącu z biblioteki szkolnej i czytałam na okrągło. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie "Stokrotka" Andersena. To była moja pierwsza baśń, która nie miała dobrego zakończenia. Często do niej wracam. Bardzo lubię też baśń o Maćku Bała, którą mi opowiadała babcia - i to nawet zupełnie niedawno!
"Nie teraz, Kochanie" / "Not now, Darling"
Piotr Rubik - Niech mówią, że to nie jest miłość
TRASA JUBILEUSZOWA (5-LECIE)
Szalone nożyczki - czyli kto zabił
Nowy program stand-up comedy "Ukąszona"
Zostaw nam swoje dane, a natychmiast poinformujemy Cię, jak tylko nowe wydarzenie pojawi się w sprzedaży!